Kiedy o 20:45 zabrzmi pierwszy gwizdek sędziego, Frank Lampard
dołączy do czterech zawodników w historii Chelsea, którzy mają za sobą
500 występów w drużynie z Fulham Road.

- Będę naprawdę dumny z tego powodu. To bardzo fascynujące dołączyć do Ron
Harrisa, Petera Bonetti'ego i Johna Hollinsa, którzy mają 500 występów.
To wielkie nazwiska, od dawna nie grają, ale ludzie o nich mówią.
Dodatkowo John'owi Terry'emu również niewiele brakuje do tej granicy.

-
Mieliśmy tutaj najlepsze sezony w historii klubu. Cieszę się, że mogłem
grać w dobrym klubie, z dobrym właścicielem i menadżerami, którzy
wszyscy mieli do mnie zaufanie. Jestem zaszczycony, że mogę dołączyć do
klubu "500".

- Nigdy nie przypuszczałem, że dane mi będzie
rozegrać 500 meczów w 10 lat. To jednak nie jest dziś najważniejsze. To
jedynie impuls, który da mi większą siłę w dzisiejszym meczu.

-
Rewanż to dobry nagłówek dla gazet, nie traktujemy tego meczu jak
zemsty za rok 2008. Nie ma sensu rozpamiętywać porażek z finału czy
półfinału. Trzeba patrzeć przed siebie i czekać na ten momemt, w którym
radość przysłoni wszystkie negatywne obrazy z pamięci.

-
Mamy dużo wiary w zespół, mimo że byliśmy w kryzysie. Mam nadzieję, że
wróży nam to dobrze, bo w Lidze Mistrzów jesteśmy w stanie grać dobre
mecze. Oczywiście tylko wtedy gdy drużyna ze sobą współgra, myślę, że
jesteśmy w takiej sytuacji.

- Chciałbym kontynuować grę tak
długo jak to tylko możliwe. Wiek 32 lat to nie ten sam wiek 32 lat co
10-15 lat temu. Są tacy zawodnicy jak Ryan Giggs, Paul Scholes, czy
Paolo Maldini, którzy grali na wysokim poziomie mając powyżej
trzydziestu lat. I ja również chciałbym tego dokonać. - powiedział.